W związku z tym, że opisuje podróż sprzed 2 lat mogą pojawić się nieścisłości ;)
Po maturze każdy ma jakiś pomysł na zagospodarowanie tych 4 miesięcy kiedy to się rozpocznie studia. Ja wybrałam bawienie dziecka. I tu pozdrowienia dla Julka, który teraz to już chyba do przedszkola chodzi. Takii duziii chłopak. Kilka groszy zarobiłam, które przydały się na wycieczkę. Ale do rzeczy:
Koleżanka wyjechała do rodziny do Londynu na studia. Ja i mój Samborek postanowiliśmy ją odwiedzić. Czerwiec minął, lipiec też. W sierpniu kupiliśmy bilety ,przez Internet, na wrzesień na lot z Krakowa do Londynu Stansted liniami ryanair. Lot z Krakowa był tańszy niż z Rzeszowa. Nawet po doliczeniu biletu na pociąg.
O 14 był pociąg. Na 16 byliśmy w Krakowie. Pogoda nie był zbyt dobra, więc zwiedzać się nam nie chciało, toboły też przeszkadzały. Usiedliśmy w Galerii Krakowskiej i oglądaliśmy pokaz flamenco. O 18 ruszyliśmy na pociąg który dowoził do Balic.
To był mój pierwszy lot samolotem i wizyta na lotnisku, więc za bardzo nie wiedziałam co robić, ale w tedy najlepiej iść za tłumem ;) Odprawa poszła szybko. Aviomarin zażyty i można było czekać na lot do Londynu. Miał być o 21.45 i tak też był.
Po wejściu do samolotu usiadłam sobie koło drzwi i cały lot miałam wrażenie, że wieje mi po nogach. Samolot trochę mały i mało miejsca ale to nie lot do Nowego Jorku :P Wytrzymam.
Ok. 1.00 w nocy byliśmy już w Londynie. Przestawienie zegarków, załadowanie angielskiej karty do telefonu i można działać. Mieliśmy wykupione 2 miejsca w busiku, który dowoził do centrum Londynu. Drobne opóźnienie bo jeden podróżnik z autobusu się zgubił… i zaszedł na płytę lotniska.
Po godzinie byliśmy już u Iwony w jej angielskim domu, takim samym jak w przewodnikach :P Sen a jutro idziemy zwiedzać miasto.