Jechało się bardzo dobrze, ruch niewielki, całość trasy zajęła 13 godzin.
Wg kalkulatora Geobloga, Łotwa to mój 30sty odwiedzony kraj… a że w tym roku skończyłam 30 lat, niech będzie to prezent ode mnie dla mnie :)
Rano, po super śniadaniu ruszam na Stare Miasto, wystarczy przejść przez most i już się jest po drugiej stronie Dźwiny. Jest 11 listopada, na zamku powiewa flaga Łotwy i …. Polski. To samo jest na budynku Sejmu. Łotwa, tydzień po nas obchodzi 100-lecie odzyskania niepodległości i widać już przygotowania do tej imprezy. Jest dość chłodno i wieje marznący wiatr. Spaceruje po uliczkach z mapą w ręku, zaliczając najważniejsze obiekty, wstępując na kawę i piwo. Łotysze piją dużo piwa i mają szeroki wybór tego trunku. Ciekawą knajpą jest Folkklubs ALA pagrabs gdzie podawanych jest 70 rodzajów piwa.
Udało mi się zobaczyć praktycznie wszystkie najważniejsze atrakcje Starego Miasta z wyjątkiem wjazdu na wieżę widokową kościoła św. Piotra, gdyż wyjątkowo w ten dzień wyjazd na wieżę był do godziny 15:00 a było na zegarku 15:10 (bilet z windą 9,00 euro a schodami 3,00 euro).