W drugi dzień pogoda była taka sobie więc skorzystaliśmy z autobusu piętrowego. Jeździliśmy po całym mieście i z piętra patrzyli na miasto.
Później poszliśmy do "Galeries Lafayette Berlin"... tylko popatrzeć ;) Zlokalizowane przy Französischestrasse, w samym centrum Berlina, nieopodal słynnej alei Unter den Linden prowadzącej spod Bramy Brandenburskiej do Wyspy Muzeów, Galeries Lafayette w niczym nie przypominają typowego współczesnego centrum handlowego. Przez największy z przeszklonych stożków można zobaczyć wszystkie kondygnacje budynku.
Naszym przewodnikiem była pan, który studiował w Warszawie razem z panem profesorem Belką ;)
Po południu pojechaliśmy metrem do Muzeum Żydowskiego. Jüdisches Museum Berlin otwarte w 2001 mieście się gmachu uznawanym za jeden z najwspanialszych przykładów nowoczesnej architektury. Projekt Daniela Libeskinda nawiązuje do Gwiazdy Dawida i ma stanowić pomnik Holocaustu.
Wieczorem się rozpadało. Udaliśmy się niedaleko Raistagu gdzię odbywał się koncert Blue Lagoon ;D Ludzi garstka bo lało jak z cebra. Ale telebim prezentował to jak by było kilka tysięcy osób :P Później ulicą 17 czrwca wróciliśmy do hostelu. Prawie jak trasów Love Parade tylkko, że w drugą stronę, bo oni idą spod Placu Ernesta Reutera, następnie przemieszczają się ulicą 17 Czerwca w stronę Bramy Brandenburskiej, a ostatecznie zatrzymują się pod Kolumną Zwycięstwa (Siegessaule).
O 23 mieliśmy autobus powrotny do Rzeszowa. I rak się kończy nasza wycieczka do Niemiec.