Z hotelu do terminala D idę ok. 20 minut spacerkiem. Tam trzeba się odprawić za pomocą kodu QR który przyszedł na maila. Bilet w dwie strony na prom kosztował 220 zł, wypływał o 10:30 i czas przeprawy to 2 godziny. A na promie jest wszystko: bary, kawiarnie, kasyno, sklepiki, puchate dywany, uśmiechęta załoga, która witała już od wejścia ... wszystko to co może umilić czas więc szybko zleciało.
W porcie w Helsinkach, zaraz przy zejściu jest jakby pętelka tramwajowa i numerem "4", za 3,10 euro (kupiony w automacie) jadę do centrum miasta ok. 15 minut. Helsinki to kameralne miasto, choć nie ma tu może urokliwego starego miasta z klimatycznymi kamieniczkami, ale i tak ma coś w sobie. Zwiedzanie Helsinek rozpoczynam od znajdującego się niedaleko portu Soboru Uspieńskiego nazywanego inaczej Soborem Zaśnięcia Matki Boskiej, następnie plac Targowy Kauppatori. Są na nim rozstawione liczne stragany z pamiątkami, świeżymi warzywami, owocami i innymi lokalnymi specjałami, a także jest wiele budek z jedzeniem, w całkiem przystępnych cenach (np. smażone rybki - 10 euro). Po spróbowaniu lokalnych przysmaków robię krótki spacer wzdłuż wybrzeża. Znajduje się tu niewielki port, w którym cumują zarówno niewielkie łódki. Z innych ciekawych miejsc w tej okolicy to koło widokowe SkyWheel Helsinki. Z nadbrzeża już tylko kilka kroków dzieli od serca Helsinek - Placu Senackiego, nad którym góruje luterańska Katedra. U stóp Katedry, na środku Placu Senackiego od 1894 roku stoi pomnik dobroczyńcy Helsinek cara Aleksandra II. Powoli wracam na tramwaj "4" idąc najbardziej reprezentatywną ulicą miasta, Esplanadi, przy której mieszczą się najdroższe restauracje i sklepy.
O 16:30 odpływa prom do Tallinna i po dwóch godzinach jest ponownie w Tallinnie. Jest dość chłodno bo przeszła burza. Dzień się kończy na ciakwych rozmowach pod hotelem z pewnym Finem nt. wojny, Rosji, Polski ....